Polak na zakupach jest patriotą. Ale – jak pokazuje najnowsze badanie – nie zawsze. Rodacy deklarują różne postawy w zależności od rodzaju produktów, które wkładają do koszyka. Kiedy polskie pochodzenie pomaga, a kiedy przeszkadza producentom i handlowcom?
O patriotyzmie dyskutujemy najczęściej w kontekście wydarzeń historycznych, ostatnio również politycznych. Istnieje jednak jeszcze patriotyzm gospodarczy. Manifestowany jest m.in. przez przywiązanie do towarów wyprodukowanych w Polsce lub sprzedawanych przez polską markę. Mechanizm psychologiczny łatwo wyjaśnia taka wypowiedź konsumenta: „kupując u rodzimych producentów wspieram ich rozwój, zatem daję paliwo polskiej gospodarce”.
Ale czy na pewno? Patriotyczne zachowania polskich konsumentów w najnowszym raporcie przebadała agencja badawcza Open Research. Wnioski z badania to nieocenione źródło wiedzy dla działów marketingu firm produkcyjnych i handlowych, agencji reklamowych, a także dla wszystkich przedsiębiorców, którzy chcą zrozumieć zjawisko gospodarczego patriotyzmu. Jego potencjał da się wykorzystać w prowadzeniu biznesu.
Jak wynika ze wspomnianego raportu, większość z nas podczas zakupów chce wspierać rodzime marki, wydając pieniądze właśnie na ich wyroby. Aż sześciu na dziesięciu Polaków twierdzi, że polskość danego produktu stanowi dla nich wystarczającą zachętę do jego zakupu. Można więc powiedzieć, że większość z nas jest gospodarczymi patriotami (dla 40 proc. badanych nie ma to specjalnego znaczenia).
Według firmy badawczej Open Research, najwięcej – bo aż połowa Polaków – swój patriotyzm gospodarczy manifestuje podczas zakupów w sklepach z jedzeniem. To właśnie w przypadku artykułów spożywczych polskie pochodzenie najbardziej zachęca do podjęcia decyzji o wyborze tego, a nie innego produktu. Dlatego polski rodowód owoców, warzyw, nabiału czy mięsa powinien być mocno zaakcentowany już na opakowaniu. Poza artykułami spożywczymi Polacy chętnie sięgają również po polskie meble (41 proc.) oraz produkty bankowe i ubezpieczeniowe (również 41 proc.). To cenna wiedza, którą działy marketingu i sprzedaży mogą znaleźć w raporcie firmy Open Research >>
Konkurując z zagranicznymi polskie firmy, mają więc pewną przewagę. Ale nie wszystkie, bo rodzimy konsument tej „polskości” oczekuje wyłącznie od produktów z niektórych kategorii.
I tak w przypadku sprzętów RTV i AGD metka „made in Poland” zniechęci 20 proc. kupujących (zaś dla 38 proc. rozważających wybór pralki, zmywarki, lodówki itp. – nie ma żadnego znaczenia). Dla klienta synonimem jakości będzie częściej to, że dany sprzęt wyprodukowano w USA czy w Japonii.
Na drugim biegunie konsumenckiego patriotyzmu znajdują się też takie kategorie produktów jak kosmetyki i chemia gospodarcza. Tylko co trzeci klient skusi się widząc informację, że dany krem czy proszek „wyprodukowano w Polsce”. Wygląda więc na to, że tzw. „chemia z Niemiec” wciąż cieszy się u nas bardzo dobrą prasą.
Szerszy wykaz takich „newralgicznych” kategorii produktowych eksperci Open Research zamieścili w swoim najnowszym raporcie, w którym sprawdzili dokładnie, w jakich konkretnie przypadkach podkreślenie polskości produktu może mieć pozytywny wpływ na jego sprzedaż, a w jakich już niekoniecznie. Pobierz za darmo raport „Patriotyzm konsumencki Polaków” >>
Co bardzo istotne, by produkt mógł zostać przez konsumenta zidentyfikowany jako polski, powinien być odpowiednio oznakowany. Okazuje się, że niezbędne są wyraźne logotypy, dobrze widoczne hasła i polskie symbole.
Badanie pokazało, że nie wszystkie znane oznaczenia pochodzenia produktów (typu „produkt polski”, „made in Poland” czy „jestem z Polski”) są tak samo skuteczne. Również w tym przypadku siła oddziaływania haseł i symboli jest różna dla poszczególnych grup społecznych. Na przykład na większość osób z przedziału 50-59 najbardziej oddziałuje po prostu… polska flaga.
Wniosek: komunikat potwierdzający polskie pochodzenie produktu warto kierować indywidualnie, z uwzględnieniem preferencji konkretnych grup. Różni klienci mają różny poziom wrażliwości na „czynnik patriotyczny”. Informacja o polskim pochodzeniu produktów bardziej dociera do kobiet niż do mężczyzn. Zwracają na to również uwagę osoby starsze (głównie w przedziale wiekowym 50-59), ale jednocześnie również nieco lepiej wykształcone (największy odsetek posiada wykształcenie wyższe) i mieszkające w dużych miastach. To ważna informacja dla firm FMCG i dystrybutorów.